niedziela, 8 lipca 2012

Wyjazd integracyjny czyli...Samokhin Band


Chyba nigdy nie zdarzyło mi się na tym blogu pisać o zespole, o istnieniu którego nie miałem jeszcze dwa tygodnie temu zielonego pojęcia. Dziś więc będzie ten pierwszy raz. No nie raz już to zrobiłem i był to wpis o I Blame Coco...
Ale do rzeczy...
Czerwcowy weekend dwa tygodnie temu. „Pracowy” wyjazd integracyjny. Tradycyjne wieczorne ognisko nad Wartą. Dechy do tańczenia, perkusja, gitara no i akordeon… Pomyślałem - pewnie będzie nam przygrywała jedna z tych lokalnych „kapel” grających na weselach i innych tego typu „ludowych” uroczystościach… ale…

Pierwszy kawałek i szok. Zamiast tradycyjnego disco-polo czy też pieśni biesiadnej, profesjonalnie zagrany kawałek, ale najważniejszy był wokal. Ale posłuchajcie sami…
 
Habibi, Samokhin Band 
 
Samokhin Band to łódzka grupa muzyczna działająca od ponad 10 lat. Zespół gra kompilację jazzu, funky, rock’n’rolla oraz wschodniego folku, a także jak się później okazało poezje śpiewaną z wysokiej półki (pieśni Włodzimierza Wysockiego).

Podejrzewam, że większości moich kolegów kapela nie specjalnie przypadła do gustu. Wolimy się bawić przy bardziej prostej muzyce, a ponieważ mnie muzyka w tańcu nie przeszkadza ja od razu zostałem fanem zespołu. 

Wśród wykonywanych utworów znalazł się miedzy innymi ten:
 
Aspiryna Blues (sł. Agnieszka Osiecka), Samokhin Band
 
Na moją osobistą prośbę wykonali:

Охотa на волков (z repertuaru Włodzimierza Wysockiego), Samokhin Band

oraz

"Ja soldat" z repertuaru (5'Nizza) utwór wykonany 23.06.2012 na Zlocie Motocyklowym w Liwie), 
 
dla nas grali poprzedniego wieczora 22.06.2012.


Na koniec specjalne podziękowania dla Pawła (Paszy) Samokhina za akompaniament na trąbce do utworu, który wykonałem  wraz z Piotrem przy dogasającym ognisku, na dwa głosy mieszane (oryginał na szczęście nie zachował się), a była to jedna z moich ulubionych piosenek rosyjskich wykonywana zawsze podczas spotkań ze znajomymi w warszawskim pubie „Lolek”:

 

Пусть бегут неуклюжe, tak zwana „Piosenka Krokodiła Gieni” (Żeni).

 

Ostatnie doświadczenia muzyczne uświadamiają mi coraz bardziej, że muzyka, której warto słuchać nie umarła wraz z Freddiem Mercury w 1991 roku, ale można wciąż znaleźć coś godnego uwagi…