sobota, 31 grudnia 2011

Jak polubiłem muzykę relaksacyjną...



Na koniec roku często dokonujemy podsumowania, co się nam udało, a co nie. Mnie też dopadły takie myśli i cóż.... 
Od kwietnia do dziś udało mi się wprowadzić ponad 50 wpisów na blogu, bloga odwiedziło ponad 1700 osób . Nie jest to powód do dumy, ani żaden sukces, ale przecież już na wstępie założyłem, że ten blog jest dla mnie, (jeżeli jeszcze  ktoś go czyta to fajnie), abym mógł w przyszłości, o ile nie wyrzucą go z serwera, wracać do przeszłości, do muzyki i do związanych z nią wspomnień.
Wpisy pojawiają się dość rzadko bo są wynikiem jakiegoś impulsu, przeczytam coś w internecie, ktoś ze znajomych przypomni mi jakieś stare utwory lub ja sam przejrzę swoje archiwum muzyczne i "wrzucę" do słuchania coś, czego już dawno nie słuchałem. Ostatnio w ten sposób odświeżyłem swoją znajomość z paroma wykonawcami, o których dawno zapomniałem, a którzy dziś dość rzadko goszczą na antenie radiowej. 
Dziś kilka  zdań na temat jednego z nich. 

Multiinstrumentalista, Szwajcar grający między innymi na harfie, tak na harfie. 
Kiedyś na początku lat osiemdziesiątkach usłyszałem u jednego ze znajomych kasetę z muzyką, którą  kilka lat później zakwalifikowano by pewnie jako muzykę relaksacyjną. Wtedy jego płyty zdobywały nagrody zarówno w klasyfikacji płyt jazzowych, new age czy nawet w kategorii muzyki klasycznej. 
Wśród muzyki rockowej, a nawet punkrockowej, której wtedy słuchałem było to dla mnie niezwykłe odkrycie, coś co teraz nazwałbym muzycznymi poszukiwaniami.  

Przegrałem  od znajomego na kasetę C-90, dwie płyty i słuchałem na okrągło. Jedną z tych płyt była Behind the Gardens z 1981 roku. Oto kilka utworów z tej płyty. Myślę, że są idealne do odpoczynku na przykład po szampańskiej sylwestrowej zabawie, lub po całym dniu spędzonym wśród zgiełku tego świata... 
Ach zapomniał bym  bohaterem dzisiejszego wpisu jest Anderas Vollenweider...

Behind The Gardens - Behind The Wall - Under The Tree, Andreas Vollenweider, 1981

piątek, 23 grudnia 2011

Oni odeszli w 2011 roku ………..muzyka została…

Czas Świąt Bożego Narodzenia nastraja do wspomnień o tych, których nie ma już wśród nas. Postanowiłem więc napisać o kilku osobach ze świata muzyki, które w tym roku odeszły, aby zagrać w „Wielkiej orkiestrze nieobecnych”.

W styczniu odszedł Gerry Rafferty, którego pamiętamy z utworu nagranego w 1978 roku Baker Street. Bardzo lubię ten saksofon na początku utworu:
 
Baker Street, Gerry Rafferty, 1978

 W lutym pożegnaliśmy wokalistę i wirtuoza gitary elektrycznej, Garrego Moore’a.

wtorek, 13 grudnia 2011

Dzień w którym zabrakło Teleranka...

Mimo, że to blog o muzyce, ale subiektywny więc mogę nawiązać do dzisiejszej rocznicy. Dla młodego pokolenia to tylko odległa i trudna do "ogarnięcia" historia, a dla nas czas, gdy stawaliśmy się dorośli, a na naszych oczach rozpoczynał się początek końca tego co ustalono w Jałcie...choć wtedy 30 lat temu mogliśmy pomyśleć, że to  chyba koniec nadziei...,a Teleranek to taki ówczesny program dla młodzieży, który był w każdą niedzielę o 9:00 rano. Tego dnia go nie było...jak i wielu innych programów...

Dziś i wczoraj pojawiło się w telewizji wiele programów poświęconych twórczości Jacka Kaczmarskiego, jego twórczość jest mi bardzo bliska, ale dzisiejszy wpis chciałbym poświecić komuś innemu.  Osobie, która występowała wspólnie z Jackiem Kaczmarskim i Zbigniewem Łapińskim, a mianowicie Przemysławowi Gintrowskiemu. To właśnie jego piosenki najbardziej kojarzą mi się ze stanem wojennym.

Winda, Przemysław Gintrowski , 1981

Utwór ten i kolejne zostały nagrane w 1981 roku i funkcjonowały w tzw. drugim obiegu. Album nosił jakże wymowny tytuł Raport z oblężonego miasta.

niedziela, 11 grudnia 2011

Czekając na pociąg w światłach nocy...

Tytuł dzisiejszego wpisu to kompilacja tytułów dwóch utworów nieco zapomnianej australijskiej grupy Flash and the pan. Zespół powstał pod koniec lat siedemdziesiątych. 
Poznałem go dzięki Programowi III Polskiego Radia.

Pierwszym utworem, który usłyszałem były Świtała w nocy. Zainteresował mnie niekonwencjonalny sposób wykonania oraz tekst:
Lights in the night, Flash and the Pan, 1980.

Kiedyś długo zastanawiałem się jak przetłumaczyć nazwę zespołu.

czwartek, 8 grudnia 2011

Ciekawe czy jest fajną babcią....


Gdyby była mężczyzną pewnie rok temu odeszłaby na emeryturę,  ale ponieważ nie jest to zapewne będzie nam nadal śpiewała swoje pop-rockowe i pop-folkowe utwory. Maryla Rodowicz ma dziś urodziny. Na scenie nieprzerwanie od  drugiej polowy lat 60-tych. Zrezygnowała dla śpiewania z kariery sportowej  i chyba z korzyścią dla jej wiernych fanów.
A teraz mała próba talentu Pani Maryli:

Małgośka, Maryla Rodowicz, 1973

Uczestniczyła  w wielu "prowokacyjnych" projektach muzycznych